PBF w klimatach Star Wars
Jesteś w swoim pokoju. Dzisiaj twoja pierwsza misja. Czujesz się wypoczęty. Twój współlokator już dawno był na nogach.
- Ubieraj się nocny Marku, za 10 minut śniadanie. A potem już przygotowania do misji. - uśmiechnął się do ciebie Spike.
Lepiej się pospiesz, bo jeszcze nie zdążysz.
Offline
Zdąrzyłeś. Na śniadanie podali ci jakieś dzwine danie, coś podobnego do płatków. Wziełeś łyk, ledwo przełknełeś, twój trener, który szkolił cię po kryjomu przechodząc koło ciebie dał ci przyprawe.
- Z tym smakuje o wiele lepiej - uśmiechnął się łobuziersko. Wsypałeś sobie trochę do samozwańczej zupy. Miał rajce, o niebo lepiej.
Gdy już zjadłeś ( najszybciej z wszystkich ) wszyscy gapili się na ciebie i zastanawiali się, od ilu tygodni nie jadłeś, że wpierdzieliłeś tak szybko coś takiego. Wyszedłeś z jadalni. O 10 macie spotkanie w sali, jest 9. Masz jeszcze godzine czasu.
Offline
W pokoju znajdzujesz swój E-11. Jest w szafie, jak zwykle. Wkładasz go do swojego plecaka, nie można chodzić po bazie z bronią, bo strażnicy cię zestrzelą, można ją mieć natomiast ukrytą. Wychodzisz z pokoju i idziesz do sali treningowej. Jeden z żołnierzy strzela w hologramy, które przedstawiają żółnierzy Imperium. Przemieszczają się one, znikają i pojawiają się w innym miejscu. Radzi sobie nawet dobrze.
Offline